Nasz pierwszy zestaw audio złożyliśmy jeszcze na studiach. Bazą były stare, poczciwe Altusy 110, które Radagast dostał w młodości od ojca (do dziś darzone niebywałym sentymentem). Altusy grały z amplitunerem Phillipsa i odtwarzaczem DVD marki Panasonic. Ten prosty skład dla nas był punktem wyjścia, który zapoczątkował piękną przygodę. Jako studenci nie byliśmy wyrafinowanymi słuchaczami-nie wiem czy jesteśmy nimi też teraz. W tamtym okresie, kiedy słuchaliśmy głównie rocka, najważniejszy był dla nas bas. Bas, który przyćmiewał wszystko. I to nam wystarczyło.
Z biegiem lat na każdą mniejszą, większą okazję kupowaliśmy płyty. Lubimy kupować płyty. I trzeba przyznać, że dzięki temu udało nam się stworzyć całkiem ciekawą płytotekę i to nie tylko rocka! Przyszedł czas na zmiany. Chcieliśmy coś „ulepszyć” ale nie wiedzieliśmy co dokładnie. Wówczas nie byliśmy jeszcze w stanie tego sprecyzować. Dziś wiemy, że chodziło o niekontrolowany bas, poprawę jakości brzmienia i szereg innych. Młody człowiek, podatny na ładną, chwytliwą reklamę to idealny klient. Filtrując przeróżne testy, fora, opinie, reklamy wybór dość szybko padł na znaną w świecie audio Yamahę, a dokładnie A-S701 i CD-S700.
Dzień, w którym kurier zawitał do nas z nowym wzmacniaczem i odtwarzaczem CD Yamahy zapamiętaliśmy na długo. Podłączyliśmy nowy sprzęt do starych kolum, ale altusy w międzyczasie dostały drugie życie-nowy środek. Na pierwszy ogień poszła płyta Comy Pierwsze wyjście z mroku z rozpoczynającym krążek utworem Leszek Żukowski. Spodziewaliśmy się dużej zmiany, ale nie mieliśmy wygórowanych oczekiwań. Utwór zabrzmiał niesamowicie. Dopiero wtedy dotarło do nas, że wcześniej nie słyszeliśmy nic. Słuchaliśmy dużo muzyki, codziennie, ale poznawać poszczególne płyty zaczęliśmy wspólnie z Yamahą. To był dobry wybór. Patrząc z perspektywy czasu chyba nawet najlepszy.
Naturalnie z czasem przyszła pora na kolejne zmiany. Staliśmy przed wyborem albo nowe kolumny, albo wymarzony gramofon. Bardzo chcieliśmy mieć gramofon pomimo tego, że nie mieliśmy nawet jednego winylu. Na szczęście udało nam się podejść do tematu racjonalnie i zaczęliśmy szukać nowych kolumn. Wiedzieliśmy, że altusy „delikatnie” ograniczają możliwości Yamahy. Do naszego zestawu wybraliśmy kolumny, które wyjątkowo dobrze skomponowały się z pozostałym sprzętem, ale o tym w kolejnym wpisie.
Dziś wymieniając poszczególne elementy w naszym torze audio dokładnie wiemy co chcemy zmienić, co się nie sprawdza, a co zwyczajnie chcemy przetestować. Audiofilstwo to piękna pasja ale i pułapka. Z każdym odkrytym dzwiękiem na płycie, którą przecież tak dobrze znamy, mamy ochotę na więcej. I to nam bardzo pasuje.