Dwa wyjątkowe kable RCA.

Zarówno Purist Audio Design jak i Tara Labs to firmy wytwarzające swoje produkty w USA. Co prawda Tara Labs ma swoje korzenie w Australii, to obecnie swoją działalność prowadzi na terenie Stanów Zjednoczonych, w stanie Oregon. Obie firmy mają ponad 30- letnie doświadczenie w branży audio.

Dwa kable, które wybraliśmy do testu porównawczego, to kable, które po odsłuchach z nami zostały i które mają pewne miejsce w naszym systemie. Dodatkowo jeden z nich zmienił nasze postrzeganie tego elementu audiofilskiej układanki i dzięki niemu zdaliśmy sobie sprawę, że warto sprawdzać i inwestować w kable. 

Budowa – Purist Audio Design Genesis

Purist Audio Design Genesis

Kabel Purist Audio Design Genesis jest zbudowany z przewodu o średnicy 0,51 mm, z czystej beztlenowej miedzi. Materiałem jest skrętka z trzech drutów miedzianych na każdą żyłę. Dielektryk użyty w tym przypadku to substancja o nazwie Santoprene, czyli termoplastyczny elastomer zbudowany z polipropylenu PP i terpolimerów EPDM, czyli substancje bardzo dobrze izolujące prąd elektryczny. Ekranowanie według podanych przez producenta danych wynosi 98%, a pojemność 45 pf/ft. 

Wtyki są bardzo dobrej jakości, wykonano je z miedzi berylowej, a w nowszych wersjach kabla zastosowano grubsze złocenie. Elastyczność przewodu jest bardzo dobra, nie ma kłopotów z jego układaniem i lokalizacją blisko ściany.

Budowa – Tara Labs Apollo Extreme

Tara Labs Apollo Extreme

Tara Labs Apollo Extreme już od pierwszego dotknięcia wyraźnie się różni od swego konkurenta. Dzieje się tak za sprawą sztywności przewodu, która jest zdecydowanie większa niż w przypadku kabla Purist. Mamy więc tu do czynienia z litym drutem miedzianym, na którego swobodne układanie potrzebujemy nieco przestrzeni za naszym sprzętem. 

W przewodzie wykorzystano bardzo czystą miedź o oznaczeniu 6N (SA-OF6N). Funkcję dielektryka w tym przypadku pełni opatentowany i zastrzeżony przez firmę Tara Labs materiał. Srebrny pleciony ekran ma chronić przed zakłóceniami EMI/RF. Z obu stron przewód wieńczą firmowe wtyki RCA – Torque-Lock ™. Sprawiają bardzo dobre wrażenie i po ponad rocznym użytkowaniu nie mamy do nich najmniejszych zastrzeżeń. Kable Tara Labs są ręcznie wykonywane w USA.

Według podanych przez producenta amerykański interkonekt charakteryzuje się bardzo niską pojemnością 16 pf/ft.

Jak słuchaliśmy

Test porównawczy obu kabli RCA realizowaliśmy przy użyciu jako źródła odtwarzacza CD, Cyrusa dAD7 podłączonego do wzmacniacza lampowego, Ayon Scorpio XS. Dodatkowo sprawdziliśmy oba interkonekty w roli kabli gramofonowych.

Brzmienie

Zaczęliśmy od porównań obu kabli wpiętych między odtwarzacz CD a wzmacniacz. Po wpięciu kabla Tara Labs odrazu da się zauważyć różnicę dzielącą ten przewód od innych interkonektów będących w naszym posiadaniu. Dźwięk nabiera głębi i pełności, instrumenty i wokal sprawiają wrażenie bliskości, a nasycenie dźwięku i detali w średnicy to niewątpliwe atuty Apollo Extreme. 

Bas jest obszerny, choć nie jest tak dynamiczny jak w przypadku kabla Purist Audio Genesis. Dobra kontrola niskich częstotliwości oraz zadowalająca ilość szczegółów w tym zakresie sprawia, że nie mamy poczucia by czegoś nam w basie brakowało. 

Górny zakres częstotliwości również zachwyca detalami, ale Tara robi to w taki sposób, iż nie mamy tu żadnego męczącego wyostrzenia dźwięków. Dzieje się tak dzięki wcześniej wspomnianej średnicy, której gładkość i barwa potrafi zachwycić. Wszystkie te wymienione przez nas cechy wpływają na ponadprzeciętna muzykalność Tary. Scena dźwiękowa, którą Tara pozwala wydobyć z naszych sprzętów również jest bardzo dobra. Mocniej jest rozciągnięta w głąb niż wszerz, o więcej niż dobrej rozdzielczości i precyzji. 

Małych składów jazzowych i muzyki wokalnej na Tarze słucha się wyśmienicie. Gra na fortepianie Andre Manoukiana na płycie Les pianos de Gainsbourg oddana jest przez kabel Apollo w naturalny i precyzyjny sposób. Pełnia dźwięku fortepianu oraz towarzyszące francuskiemu artyście pięknie brzmiące kobiece wokale to niemała zasługa amerykańskiego kabla Tara Labs. Odbiór tej samej płyty nie jest już taki sam w przypadku Purista. Sam fortepian jest dalej bardzo precyzyjny, ale wokale już tak nie czarują. Spada nasycenie średnicy i to pociąga za sobą efekt dalszego kontaktu z muzykami. Niemniej jednak na Genesisie usłyszymy więcej, a także precyzyjniej zlokalizujemy każdy słyszany dźwięk. Wyższość jednego przekazu nad drugim to kwestia gustu i własnych preferencji. 

Po podpięciu Genesisa otrzymujemy niżej schodzący bas, o dużo większym rozciągnięciu i dynamice. Nieco spada gęstość całego przekazu. Stereofonia jest w tym wypadku szersza, ale interkonekt Genesis nie kreuje takiej głębi jak kabel Tary. Precyzja i rozdzielczość jest na bardzo wysokim poziomie. To co odrazu zwraca naszą uwagę to  niebywała przejrzystość i zdolność wnikania w szczegóły nagrania. 

Wyjątkowa przejrzystość kabla Purist, a także jego równie unikatowa dynamika i rozdzielczość w niemal całym paśmie ukazuje swoją wyższość nad przeciwnikiem w szybszym repertuarze. Płyta Bluszczu Kresz przy tym interkonekcie nabiera całkiem innego wymiaru. To bardzo ciekawe, jak słuchając płyty na kilku różnych kablach, wpinamy w system Genesis i otrzymujemy zupełnie inną płytę w odbiorze. Purist w bardzo realistyczny sposób potrafi oddać odgłos morza i melancholię zawartą w utworze Sopot’86.

Na koniec sprawdziliśmy jak oba przewody radzą sobie w roli kabla gramofonowego. Purist dobrze odnajduje się w torze analogowym, jako łącznik gramofonu z przedwzmacniaczem. Gra klarownie, szczegółowo i bardzo równo. Nie ma podkreślania skrajnych pasm. Nie ma też zbyt wielu emocji, co w przypadku odsłuchu analogowego jest jednak małym minusem. Utwór The Girl from Ipanema z płyty Sinatry jest trochę bezbarwny,  przesadnie czysty. Tu też wiele będzie zależało od repertuaru i nagrania. Słuchając Grażyny Łobaszewskiej Radagast zawsze usłyszy całą paletę emocji. Purist dobrze radzi sobie z dynamicznymi krążkami. Idealnie słychać to na płycie Nigela Kenned’ego i Kroke Band East meets East, która  gra  w żywiołowy i pochłaniający sposób. Kabel pięknie uwypukla szczegóły i wszelkie efekty. Przyjemnie się tego słucha. 

Dziewczyna z Ipanemy zdecydowanie ożyła po podłączeniu gramofonu i przedwzmacniacza kablem Tara Labs. Głos Sinatry jest głębszy, może utwór nie emanuje szczegółowością, ale nie można mieć wszystkiego. Ta płyta bez emocji traci. Apollo Extreme nie wyostrzy nam dźwięków tak jak Genesis, ale nadrobi muzykalnością.

Nigela i Kroke Tara Labs spowolnił, brakuje tej dynamiki, którą potrafił zaprezentować Genesis. Górne dźwięki zwracają uwagę słuchacza, ale całość juz nie buduje takiej scenerii, momentami napięcia jak przy podłączeniu Purista. I wówczas dochodzimy do sytuacji, w której pozostaje nam zabawa w wymianę kabli w zależności od tego czego akurat słuchamy. Kable różnią się diametralnie. Tara Labs nadaje się do spokojnych nagrań, Purist do szybszych, pełnych werwy. W jednej kwestii wypadają na tym samym poziomie, oba prezentują świetnie wokale.

System odsłuchowy

Wzmacniacz: Ayon Scorpio XS (test)

Źródła: Cyrus dAD7 (test), Pro-Ject X2

Przedwzmacniacz gramofonowy: Lehmannaudio Black Cube SE II (test),

Zestawy głośnikowe: Wharfedale Linton Heritage, 

Kable głośnikowe: Chord Clearway X, 

Zasilanie: DH Labs Encore 2m, SUPRA LoRad Silver 2m, YARBO SP-8000PW, listwa zasilająca: Tomanek TAP8+ z DC Blockerami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *