Quebec to jedna z prowincji Kanady, położona we wschodniej części kraju. Stolicą prowincji jest miasto Quebec, a największym miastem Montreal. Od momentu obejrzenia, notabene fantastycznego serialu „Bardzo Tajne Służby” ta kanadyjska prowincja niejako nas „prześladuje”. W krótkim odstępie czasu, wiele zdarzeń w naszym życiu miało związek z tym regionem Kanady. Kiedy więc okazało się, że w sferze naszych zainteresowań jest wzmacniacz z Quebecu, wszelkie wybory sprowadziły się do jednego. Tak, o to wracając z wakacji jako pamiątkę przywieźliśmy Moona 240i. Prosto z Pabianic.
O marce Simaudio
SimAudio to firma założona w 1980 roku w Kanadzie, właśnie w Quebecu. Znana jest z produkcji wysokiej klasy sprzętu audio. Początki firmy skupiały się na projektowaniu i wytwarzaniu wzmacniaczy, stopniowo rozszerzając swoją ofertę o inne komponenty audio, takie jak odtwarzacze CD, sieciowe, przetworniki cyfrowo-analogowe (DAC), czy przedwzmacniacze.
W 1997 roku firma wprowadziła na rynek swoją markę Moon, która szybko zdobyła uznanie na rynku sprzętów audio. Produkty Moon, z charakterystycznym logo przedstawiającym księżyc, szybko zdobyły zainteresowanie i uznanie wśród użytkowników. Choć nie obyło się bez wpadek..ale o tym może innym razem.
Specyfikacja i budowa
Kanadyjski wzmacniacz charakteryzuje moc wyjściowa równa 50 W na kanał przy 8 omach oraz 85 W na kanał przy 4 omach. Według danych producenta pasmo przenoszenia Moona wynosi od 10Hz do 80kHz (± 0.5 dB), a całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD) są mniejsze niż 0.015% przy 1W w zakresie od 20Hz do 20kHz. Stosunek sygnału do szumu wynosi 100dB.
Wzmacniacz Moon 240i posiada więcej wejść cyfrowych niż analogowych. Dokładnie tych analogowych wejść RCA są tylko dwa. Natomiast w zakresie wejść cyfrowych, wzmacniacz oferuje dwa wejścia Toslink, dwa wejścia SPDIF (RCA) oraz jedno wejście USB, które akceptuje sygnał PCM do 32-bit/384 kHz oraz DSD do DSD256. Układ DAC-a korzysta z układu ESS Sabre 9010K2M.
Jeśli chodzi o wyjścia, to wzmacniacz Moon 240i posiada jedno analogowe wyjście RCA na końcówkę mocy oraz jedno wyjście słuchawkowe 1/8″ jack. Sekcja przedwzmacniacza ma regulację głośności sterowaną cyfrowo, o zmiennej prędkości.
Znaczną część wnętrza zajmuje spory transformator toroidalny. Według zapewnień producenta posiada spory zapas i zapewnia bezproblemową pracę wzmacniacza, nawet w trudnych warunkach. Moon 240i Neo to „następca” modelu 250i. Choć trudno nazwać nasz wzmacniacz kontynuatorem modelu 250-tki, biorąc pod uwagę, iż obecnie w produkcji jest 250iv2, a 240-tka poszła w ślady starszego brata. Przewidując przyszłość można mniemać, że za jakiś czas pojawi się wersja 240iv2.
Niemniej przytoczmy w tym miejscu cytat Costa Koulisakis’a z Simaudio Ltd., który przybliża nam porównanie obu modeli:
Istnieje kilka kluczowych różnic między 240i i 250i. Oprócz oczywistego uwzględnienia DAC i przedwzmacniacza gramofonowego (tylko MM) w 240i, jedyną zaletą 250i jest nieco większy zapas mocy zasilacza, który jest w dużej mierze nieistotny w większości rzeczywistych zastosowań, chyba że Twoje potrzeby muzyczne spełniają wszystkie poniższe kryteria: odtwarzasz muzykę (bardzo) głośno, Twoje głośniki są bardzo nieefektywne i/lub Twoje głośniki spadają poniżej 4 omów przy pewnych częstotliwościach. W takich warunkach 250i zapewni nieco więcej uderzenia basu, zwartości i artykulacji. Pod względem funkcji 240i przewyższa 250i pod każdym możliwym względem. Dźwiękowo 240i ma większą separację stereo, a zatem większą szerokość sceny dźwiękowej, częściowo dzięki lepszemu obwodowi tłumienia, który jest efektem ubocznym tego stosowanego w większych modelach. Sekcja wyjściowa wzmacniacza 240i jest rzeczywiście bipolarna, jak wszystkie wzmacniacze MOON i przy niskich poziomach mocy będzie pracować w klasie A.*
Prócz wcześniej wspomnianego DAC-a na pokładzie Moona otrzymujemy przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM. Sprawdziliśmy go bardzo dokładnie, a nasze spostrzeżenia zawarliśmy w opisie brzmienia.
Obudowa wzmacniacza Moon 240i jest sztywna i niskorezonansowa, co minimalizuje zakłócenia. Jest dostępna w anodyzowanym aluminium w kolorach czarnym i srebrno-czarnym. Posiadamy tę drugą opcję kolorystyczną i w naszym przypadku fronty oraz gałka potencjometru są w kolorze srebrnym. Wymiary urządzenia to 42.9 cm szerokości, 8.9 cm wysokości oraz 36.6 cm głębokości, a jego waga wynosi 11 kg.
Brzmienie
Wzmacniacz napędzał kolumny Dynaudio Excite X34 i w tym zestawieniu, Kanadyjczyk sprawdził się nieco lepiej niż nasz wieloletni lampowy faworyt, Ayon Scorpio XS. Czytając instrukcję był tam fragment dotyczący wstępnego „wygrzewania” się wzmacniacza, gdzie producent informował o czasie około 400 godzin. Początkowo z przymróżeniem oka traktowaliśmy tę informację, jednak faktycznie znaczna zmiana w brzmieniu miała miejsce po około 300 godzinach grania…także, jeśli ktoś będzie słuchał nowego egzemplarza niech upewni się, ile ma on na liczniku. To jest ta trudność w podejmowaniu decyzji na podstawie odsłuchów w salonach audio. Na myśl przychodzą Lintony, które bezpośrednio po wyjęciu z pudeł miały brzmienie..właśnie „pudełkowe”. Natomiast wracamy do Moona.
Wzmacniacz Moon 240i Neo ma swój jasno określony charakter. Znacznie odmienny od lampy Ayona. W przypadku połączenia z duńskimi kolumnami miało to niebagatelne znaczenie. Kanadyjczyk ujarzmił górną średnicę Duńczyków, co mimo wielu zabiegów z lampami nie do końca udało się Ayonowi. Z takiego połączenia otrzymujemy ścianę dźwięku, której nie spodziewamy się w pierwszej chwili analizując zarówno parametry wzmacniacza jak i patrząc na fizyczne gabaryty kolumn. Sposób prezentacji sceny dźwiękowej to jeden z najważniejszych aspektów brzmienia Moona 240i. Kanadyjczyk tworzy szeroką i głęboką scenę, na której z łatwością wyodrębnimy brzmienia pojedynczych instrumentów. Wokale mimo, że zlokalizowane są w linii dźwięków instrumentów są angażujące i realistyczne.
Bardzo dobrze można dostrzec to na płycie Cohena „I’m your man”. Głos kanadyjskiego barda jest głęboki i przejmujący. Oczywiście skupia naszą uwagę na sobie, jednak bez większego wysiłku dostrzegamy to, co się dzieje z tyłu. Rozdzielczość drugiego planu w przypadku Moona jest wzorcowa. Kolejnym pozytywnym aspektem wzmacniacza z Quebecu to dynamika. Doskonale radzi sobie z nagłymi zmianami głośności i intensywności dźwięków, a takich nie brakuje na płycie Cohena. Bezpośrednio przekłada się to na energetyczne i jednocześnie przy tym spójne brzmienie.
Tak, jak już wcześniej wspomnieliśmy najważniejszym aspektem przy zestawieniu wzmacniacz-kolumny w naszym zestawieniu, było ujarzmienie średnich rejestrów Dynaudio Excite X34. Kanadyjczykowi ta sztuka się udała. Średnie tony są klarowne, ale nie natarczywe. Zachowują naturalność, bez nuty ocieplenia tego zakresu. Udało się Moon’owi osiągnąć synergię z pozostałą resztą systemu. Brzmienie takich instrumentów jak gitary, fortepian czy smyczki jest bogate w detale i odpowiednio dociążone. Dzięki temu muzykalność jest na wysokim poziomie. Wzmacniacza można słuchać z przyjemnością godzinami. Bez względu, czy źródłem jest streamer, odtwarzacz CD czy gramofon, średnica robi wrażenie i jest mocnym punktem brzmienia wzmacniacza.
A jak Moon wypada w innych aspektach? Równie dobrze. Niskie tony 240i charakteryzują się zaskakującą głębią, precyzją i kontrolą. Stanowi to solidną i dynamiczną podstawę dla reszty pasma. Bas jest mocny i dobrze zdefiniowany, co więcej, rozdzielczość tego pasma zasługuje na szczególną uwagę.
Paul Cauthen i jego LP „Room 41” wybrzmiał nam „na nowo”. Była głębia, rozdzielczość, precyzja i nasycenie. Jednym słowem przepis na angażujące oraz sprawiające wiele przyjemności słuchaczowi brzmienie.
Na koniec kilka zdań o sopranach. Wysokie tony wzmacniacza Moon 240i są pełne detali i powietrza. Wszystko tutaj współgra, a poszczególne pasma są ze sobą efektywnie i efektownie „zszyte”. Skutkuje to tym, że muzyka brzmi niezwykle świeżo i energicznie.
Przedwzmacniacz gramofonowy
Wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM to oczywiście podstawowa opcja analogowego brzmienia. Nie otrzymamy tu fajerwerków, a poprawne, spójne i nieco ocieplone brzmienie. Przesłuchaliśmy wielu płyt, podłączyliśmy także do preampu dwa SUT-y dla wkładek MC – Denon AU-320 oraz fantastyczny Uesugi Bros 5 typ H. W obu przypadkach przy przełączeniu na przedwzmacniacz lampowy od Unisona odczuliśmy przepaść w brzmieniu, oczywiście na korzyść włoskiego urządzenia. Jeśli, ktoś korzysta z gramofonu sporadycznie, lub jest na początku kompletowania toru analogowego, to wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy spełni jego oczekiwania.
Brzmienie jednej z ostatnich, ulubionych naszych płyt, belgijskiej grupy Farfar na wbudowanym preampie w Moonie było nieco spłaszczone i mniej bogate niż te, do którego jesteśmy przyzwyczajeni na co dzień. Jednak kiedy skorzystaliśmy z zewnętrznego Uniosona Research Simply Phono oraz Uesugi Bros 5 i wkładki Denon DL-103R, zostaliśmy oczarowani. Wraz z Moonem powyższy zestaw zgrał się doskonale. Utwór El-Alamein skutecznie przeniósł nas do owianego historyczną sławą, niewielkiego, portowego miasta w Egipcie.
Ostatnimi czasy, nasz ulubiony przedstawiciel amerykańskiego folku Paul Cauthen z płytą „My Gospel” wybrzmiał bardzo energetycznie i rytmicznie. Kanadyjczyk zachował przy tym bardzo dobrą rozdzielczość i spójność. Moon przy pomocy doborowego towarzystwa przywrócił nam do ponownego słuchania sporo zapomnianych płyt.
Przetwornik cyfrowo-analogowy
Na koniec kilka słów o wbudowanym przetworniku cyfrowo-analogowym. Przypomnijmy, że wbudowany DAC oparty jest na kości ESS Sabre 9010K2M. Nie jest najnowsza, ale w przypadku Sabre jak i każdej kości przetwornika wiele zależy od jakości pozostałych komponentów.
Na temat tego elementu kanadyjskiego wzmacniacza zetknęliśmy się ze skrajnymi opiniami w rodzimej prasie audio. Od zachwytów po mniej przychylne opinie. Realnie jest to tożsame zestawienie ze świetnie przyjętego samograja Moon Neo Ace. Sprawdziliśmy kilka urządzeń w roli transportu. Rotel RCD-1572 MK II znacznie zyskał jako transport po podłączeniu go do wbudowanego przetwornika w kanadyjskim wzmacniaczu. Podobnie sprawa miała się przy Cyrusie dAD7, natomiast Eversolo wypadło lepiej ze swoim przetwornikiem niż w roli transportu (Coax i USB). Można napisać, że ten wzmacniacz pełnię swoich możliwości ukazuje przy wykorzystaniu wejść cyfrowych. Otrzymujemy wtedy dynamiczne, pełne energii, detali oraz niezwykle przestrzenne brzmienie. Głębokość sceny już nie jest tak spektakularna jak szerokość. Niemniej powinna zadowolić sposobem obrazowania w przestrzeni pojedynczych dźwięków. Zarówno wejścia USB jak i COAX sprawdzają się wyśmienicie.
Posłowie
Jeśli ktoś szuka dynamicznego, budującego szeroką, dobrze poukładaną scenę wzmacniacza, powinien zerknąć w kierunku oferty kanadyjskiego producenta. To tylko początek jego zalet i dopiero początek z listy wzmacniaczy w ofercie Moona. Aż miło pomyśleć, co mogą oferować wzmacniacze, będące trochę wyżej w „księżycowej” hierarchii.
*źródło cytatu: https://www.canuckaudiomart.com/forum/viewtopic.php?t=51556