Yamaha CD-S700 to odtwarzacz CD japońskiej produkcji, która przypadła na końcówkę pierwszego dziesięciolecia XX wieku. Cyrus dAD7 to z kolei brytyjski produkt z połowy lat 90-tych. Z pozoru wiele lat dzieli oba odtwarzacze, ale jest też coś co je łączy. To wysoka jakość wykonania. Byliśmy bardzo ciekawi bezpośredniego porównania obu odtwarzaczy. Cenimy sprzęty Yamahy, zawsze potrafią się u nas odnaleźć. Raczej nie pokusilibyśmy się o zestawianie tych odtwarzaczy, gdybyśmy nie uzupełnili Cyrusa o dedykowany zasilacz. To wszystko zmieniło.
Yamaha CD-S700
Zacznijmy od młodszego egzemplarza, czyli od Yamahy. Z zewnątrz sprawia wrażenie naprawdę solidnej konstrukcji. Ponad 6 kg wagi, bardzo solidne wykonanie wewnątrz, szczotkowany aluminiowy frontowy panel to główne atuty Japończyka jeśli myślimy o samej jakości wykonania.
Z tyłu mamy panel z pojedynczym wyjściem analogowym RCA, oraz wyjścia cyfrowe koaksjalne i optyczne. Prócz tego na przeciwległym biegunie znajduje się gniazdo sieciowe, z oddzielnym przewodem zasilającym.
Na przednim panelu, prócz przycisku włączającego i pure direct, dostrzeżemy miejsce na podłączenie pendrive’a. Niestety urządzenie czyta tylko i wyłącznie format WMA i MP3, czyli postać skompresowaną plików muzycznych. Wyświetlacz jest czytelny i niczego w tym aspekcie odtwarzaczowi nie zarzucamy.
Jeśli chodzi o napęd, to jest on precyzyjny i bardzo cichy, szuflada wysuwa i wsuwa się bezszelestnie. Bardzo dobrze sprawdza się w trakcie nocnego, cichego słuchania, kiedy głośny napęd może zepsuć lub wręcz uniemożliwić taki odsłuch. Przetwornik cyfrowo-analogowy użyty w odtwarzaczu Yamahy to 24 bit/192 kHz BurrBrown.
Brzmienie
Przechodzimy do odsłuchów Yamahy. To co odrazu zwraca naszą uwagę to dynamika, barwa oraz lekkość wydobywających się z kolumn dźwięków. Japoński odtwarzacz prezentuje muzykę w bardzo dynamiczny sposób. Scena jest szeroka i dość głęboka. Wysunięte do przodu, lekko ocieplone wokale zwiększają poczucie bliskości wykonawcy. Wszystko to jest podparte dość potężnym basem, jednak momentami nieco zbyt mocno rozlanym. Drugi plan nie jest tak szczegółowy i precyzyjnie uporządkowany jak ma to miejsce w przypadku Cyrusa. Jednak biorąc pod uwagę całościową przyjemność z odsłuchu możemy na to przymknąć oko. Góra jest otwarta, ale brakuje jej momentami lepszego różnicowania. Ewidentnie Yamaha postawiła na zaakcentowanie średniego i niskiego zakresu częstotliwości.
Co ciekawe każdej, dobrze zrealizowanej produkcji na tym odtwarzaczu słuchamy z nieukrywaną przyjemnością. Yamaha CD-S700 to bardzo solidny odtwarzacz, który w połączeniu z bardzo dobrym wzmacniaczem może dać nam wiele radości.
Cyrus dAD7
Urządzenie Cyrusa od samego początku wzbudzało naszą ciekawość. Solidna, czarna magnezowa obudowa plus charakterystyczne dla marki wzornictwo przypadło nam do gustu. Udało nam się zdobyć egzemplarz w doskonałym stanie wizualnym i technicznym. Jesteśmy też dopiero drugim właścicielem tego odtwarzacza który otrzymaliśmy w fabrycznym pudełku z oryginalnym oprzyrządowaniem. Mimo upływu niemal 30 lat, nasz egzemplarz prezentuje się bardzo dobrze. Okrągły rok polowań w końcu zwieńczyliśmy sukcesem i zdobyliśmy dedykowany zasilacz, czyli Cyrus PSX-R, który znacząco poprawił dźwięk, ale o tym za chwilę.
Budowa brytyjskiego CD-eka również robi dobre wrażenie. To jedyny model ładowany od góry (top loader) tej marki. Po 3 latach zaprzestali produkcji dAD7, a następcy korzystali już z tacy i szczeliny. Na uwagę zasługuje również będący na wyposażeniu laser Phillipsa, który jest szklany, i który został umieszczony na specjalnie przygotowanym zawieszeniu, by zapobiec przedostawaniu się wibracji. Jest to odtwarzacz CD zaprojektowany przez zespół od początku do końca, w żadnym aspekcie nie korzystający z gotowych rozwiązań.
Przedni panel to szereg przycisków służących do obsługi odtwarzacza oraz ekran LCD podświetlany na kolor zielony, czyli znak rozpoznawczy marki. Z tyłu mamy standardowe wyjścia analogowe RCA oraz jedno wyjście cyfrowe, koaksjalne S/PDIF. Dodatkowo wejście na podłączenie kabla zasilającego, a także gniazdo do podłączenia zewnętrznego zasilacza – PSX-R. Całość mimo kompaktowych gabarytów (78x215x360mm) waży 3,5 kg. Cyrus dAD7 swój dźwięk opiera na przetworniku cyfrowo-analogowym Analog Devices AD1861, który jest układem 18-bitowym.
Brzmienie
To co usłyszeliśmy z tak leciwego odtwarzacza zmieniło nasze spojrzenie na używany, starszy sprzęt audio. Dźwięk podczas odsłuchu Cyrusa brzmi gładko i ma nieco zmiękczone skraje pasma. Czego wcale nie odbieramy jako wady urządzenia. Wręcz przeciwnie, dzięki temu przekaz nabiera specyficznego, intymnego klimatu, który zadziwi niejednego słuchacza.
Dźwięk jest przestrzenny, z dobrą precyzją i rozlokowaniem źródeł pozornych. Przejścia pomiędzy poszczególnymi warstwami sceny robią bardzo pozytywne wrażenie. Efekt ten jeszcze wzmacnia w znaczący sposób podłączenie zewnętrznego zasilacza Cyrus PSX-R.
Średnica jest bogata w szczegóły i charakteryzuje się lekkim ociepleniem. Wokale są wysunięte nieco do przodu i mają bogatą teksturę. Ich szczegółowość robi wrażenie, szczególnie kiedy mamy do czynienia z duetem w roli głównej. Nawet głosy tego samego wokalisty nałożone na siebie są łatwo rozróżnialne. W tym wypadku ogromną pracę wykonuje wcześniej wspomniany zasilacz, bez niego nie robi to już takiego wrażenia. Wówczas głosy bardziej zlewają się ze sobą. Dobrym przykładem jest płyta Stanisława Soyki „Osiecka znana i nieznana. Rok później”, a jeszcze dokładniej utwór „W naszym domu nie ma drzwi”.
Wszystkie instrumenty perkusyjne brzmią na Cyrusie wyjątkowo, a szczególną uwagę zwracają bębny i tylko kiedy pojawiają się w utworze to skupiają na sobie całą uwagę.
Na koniec opisując dźwięk średnicy warto wspomnieć o instrumentach strunowych, a w tym wypadku o gitarach i kontrabasie. Płyt takich wykonawców jak Avishai Cohen czy Lee Ritenour słucha się wyjątkowo przyjemnie. Instrumenty te w tym zestawieniu brzmią bardzo naturalnie, a dobry poziom detali zapewnianych przez brytyjski odtwarzacz pozwala usłyszeć każde pociągnięcie struny, zarówno gitary czy kontrabasu.
Bas w Cyrusie jest precyzyjny i rytmiczny. Nie jest potężny, tak jak w przypadku odtwarzacza Yamahy, ale jest bardziej dynamiczny i dużo lepiej kontrolowany. Rozdzielczość niskich tonów jest również znacznie lepsza po podłączeniu dedykowanego zasilacza.
Górna część pasma jest detaliczna i dynamiczna. Lekkie ocieplenie sprawia, że jest pozbawiona nadmiernej ostrości.
A co z minusami? Na pewno jeśli chodzi o muzykalność to nieco ustępuje w tym aspekcie odtwarzaczowi Yamahy. Także w przypadku dynamicznych utworów z muzyki elektronicznej Yamaha ma przewagę nad Cyrusem.
Posłowie
Współczesny rynek sprzętu audio daje nam tak duże możliwości wyboru, że czasem sami nie wiemy na co się zdecydować. Co chwilę ruszają kampanie z produktami jeszcze bardziej zaawansowanymi, pięknie dopracowanymi wizualnie i jakże inaczej droższymi. To interesujące zwłaszcza w kontekście modeli sprzed roku, z którymi de facto potrafią niewiele się różnić.
Dzisiejsze porównanie odtwarzaczy CD, które dzieli tak wiele lat pokazuje, że wcale nie musimy ślepo podążać za nowościami. Nasz wiekowy Jegomość potrafił dorównać współczesnemu konkurentowi, a ulepszony o zasilacz w wielu płaszczyznach okazał się lepszy od Yamahy. Naturalnie Cyrus ma swoje lata, nie ma gwarancji, zamienniki są trudno dostępne to niewątpliwe minusy. Gra jednak na tyle dobrze, że to wszystko schodzi na drugi plan. Atutem Yamahy jak zawsze trudnym do przebicia jest jej muzykalność, w tym aspekcie górowała. Okazała się nieco słabsza w aspekcie stereofonii i precyzji (w zestawieniu Cyrus+ zewnętrzny zasilacz). Po tym teście jeszcze bardziej skierujemy wzrok na dobre, używane sprzęty. Z ciekawości i dla frajdy.
System odsłuchowy
Wzmacniacz: Ayon Scorpio XS (test), Yamaha A-S701 (test)
Zestawy głośnikowe: Wharfedale Linton Heritage (test),
Kable głośnikowe: Chord Clearway X,
Kable sygnałowe: Tara Labs Apollo Extreme RCA i Purist Audio Design Genesis RCA,