Kiedy trafiamy na sprzęt, który potrafi czarować, nie pali nam się do zmian. Ostatnie miesiące umilał nam niemłody już odtwarzacz CD, któremu jak zgodnie stwierdziliśmy, przyda się odpoczynek. Z sympatii do japońskich sprzętów, postanowiliśmy przetestować bazowy odtwarzacz znanej i cenionej marki, Marantz CD6007.
Ostatnie lata to ciągły wzrost sprzedaży płyt winylowych, z towarzyszącym temu trendowi spadkiem sprzedaży płyt CD. Ostatnie dwa lata, czyli 2021 – 2022 były nieco bardziej łaskawe dla srebrnego krążka, gdzie mówiono o wzroście sprzedaży. Niemniej całkowite liczby i stawiane prognozy nie wskazują na stabilność tego trendu. Ale kto 20 lat temu przewidział obecnie trwający renesans płyt winylowych? Mając na uwadze to zjawisko jesteśmy spokojni o przyszłość płyt CD.
Dziś jednak producenci podążają za zmianami. I mimo ogromnego rynku jaki mamy w zakresie wyboru sprzętu audio, znacznie łatwiej przebierać w ofercie gramofonów niż odtwarzaczy CD. My mimo wszystko postanowiliśmy znaleźć zastępstwo dla naszego cennego Cyrusa dAD7.
Budowa i specyfikacja
Wygląd zewnętrzny odtwarzacza CD6007 jest typowy dla linii japońskiego producenta. Dopiero model odtwarzacza Marantza CD60 odznacza się nowym, odświeżonym wzornictwem. Nie ukrywamy, że nam ten tradycyjny wygląd przypadł do gustu. Wymiary zewnętrzne odtwarzacza również nie wychodzą poza określony standard, mają 34 cm głębokości, 44 cm szerokości i 10.5 cm wysokości. Przy czym odtwarzacz waży niespełna 6,5 kg i sprawia bardzo solidne wrażenie.
Przedni panel to szczotkowane aluminium, z obustronnymi dodatkami z tworzywa sztucznego. Boki wraz z górnym i dolnym panelem to solidny kawałek blachy. Zewnętrznie, w tej cenie nie mamy do Marantza żadnych zastrzeżeń.
Na przednim panelu znajdują się przyciski obsługujące odtwarzacz oraz dwa wejścia: słuchawkowe i USB, do którego można podłączyć dysk przenośny z plikami hi-res. W samym centrum ulokowany jest cyfrowy wyświetlacz, o którym za wiele napisać nie można. Poprawnie spełnia swoją rolę.
Natomiast z tyłu mamy klasyczną ilość wejść i wyjść w odtwarzaczu z tego pułapu cenowego. Jedno wyjście analogowe RCA oraz dwa wyjścia cyfrowe (COAX i optyczne). Dodatkowo w prawym górnym rogu zlokalizowane jest gniazdo kabla zasilającego IEC.
Za konwersję sygnały cyfrowego na analogowy według producenta odpowiada bardzo dobry przetwornik cyfrowo-analogowy AK4490. Jednak uwaga! Nie dotyczy to wszystkich odtwarzaczy CD6007 Marantza. Ze względu na problemy z dostępnością układu AK, Marantz zaczął montować w odtwarzaczu inny DAC. Użył w nowym układzie przetwornika ESS9010K2M. Dość sporą niejasność budzi brak jakichkolwiek informacji o tym zabiegu. Bowiem charakterystyka obu przetworników nieco się różni, co ma wpływ na charakter brzmienia odtwarzacza. Na stronie producenta, dystrybutora, czy sklepu w opisie wciąż widnieje opis z DAC-iem od AK. Sami o tym przeświadczeni nabyliśmy nasz egzemplarz. Od dystrybutora uzyskaliśmy informację, iż od numeru seryjnego MBDxxxxx70001 montowany jest już przetwornik Sabre.
Technologia i użytkowanie
Marantz w odtwarzaczu CD6007 wykorzystał przez siebie opracowane moduły wzmacniacza HDAM-SA2. Zastąpiły one wzmacniacze operacyjne i pełnią tę samą funkcję. Według producenta odznaczają się jednak lepszymi możliwościami technicznymi, które bezpośrednio wpływają na jakość oferowanego brzmienia.
Oprócz samego odtwarzacza CD i wejścia USB, CD6007 posiada dobrej jakości wzmacniacz słuchawkowy, który również wykorzystuje wcześniej wspomniany moduł HDAM-SA2.
Przy pomocy pendrive’a, na CD6007 możemy odtworzyć pliki hi-res z naszej biblioteki. Marantz odtwarza pliki MP3, WMA, AAC i WAV, FLAC HD, ALAC, AIFF (do 192 kHz/24 bit) oraz DSD (do 5.6 MHz).
Japońskie CD daje nam również możliwość dostosowania charakteru brzmienia wedle naszych upodobań. Mamy wybór pomiędzy dwoma filtrami cyfrowymi, gdzie filtr 1 cechuje większa głębia przekazu, zaś druga opcja (filtr 2) ma zapewnić większą precyzję i dynamikę odtwarzanego dźwięku.
Obiektywnie oceniając, na papierze Marantz CD6007 oferuje bardzo wiele, za tak niewiele. Solidnie zbudowany odtwarzacz CD, wzmacniacz słuchawkowy, wydajny DAC i możliwość odtwarzania plików wysokiej rozdzielczości z zewnętrznej pamięci masowej. Powyższa specyfikacja i opisane parametry na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo zachęcająco. A jak to wszystko przekłada się na jakość brzmienia oferowaną przez odtwarzacz?
Brzmienie
Zaczynając od razu od sedna..brzmienie japońskiego źródła jest ekspansywne, detaliczne i przejrzyste. Te cechy sprawiają, że na pewno nie jest to odtwarzacz do jasnych systemów. W naszym Ayonie Scorpio XS wymieniliśmy lampy mocy na odpowiednik lamp 6L6 oraz skrupulatnie dobraliśmy zestaw podwójnych triod 12AU7. To wszystko sprawiło, iż nasz wzmacniacz lampowy cechuje neutralna barwa brzmienia.
Początkowo połączenie odtwarzacza CD Marantza z Ayonem nie stanowiło dobrej synergii. Ba! Momentami było wręcz męczące, w trakcie dłuższych odsłuchów, czy na nieco większym poziomie głośności. Na takie kłopoty…lampa 12AU7 RCA Black long Plates jak znalazł. Zagęściła i wyrównała nieco cały system i w końcu można było posłuchać takiego zestawienia bez nadmiernego marudzenia pod nosem. Niestety, nie bez zastrzeżeń.
Ogólny charakter brzmienia nie zmienił się zbyt mocno po rozegraniu się urządzenia. Po mniej więcej kilkudziesięciu godzinach dźwięk nieco się wygładził. Niemniej dominujący i narzucający całemu systemowi wyostrzony charakter brzmienia pozostał.
Scena jest dosyć szeroka, wychodząca poza linie kolumn, a cechuje ją bardzo dobra precyzja. Bez większych problemów zlokalizujemy poszczególne dźwięki, choć kiedy jest ich wiele, a prezentacja jest złożona, to tak dobrze nie jest. Wówczas możemy czuć się przytłoczeni ilością szczegółów wydobywających się z naszych kolumn. Dodatkowo podczas słuchania takich utworów nasza uwaga jest skupiana raz po raz na innym, pozornym źródle dźwięku. Zdecydowanie brakuje CD6007 płynności w przekazie. Poczynając od dolnych zakresów, poprzez średnicę, aż po górne rejestry japoński odtwarzacz odznacza się ponadprzeciętną zdolnością wnikania w szczegóły nagrania. Wręcz wydaje się, że wszystko inne jest na dalszym (nawet nie drugim) planie.
Co zawsze sam Marantz podkreśla, najważniejsza jest średnica i to jej poświęca wiele uwagi. Poza wspomnianą już przez nas detalicznością jest nieco wysunięta do przodu i wyrazista. Wokale są wysunięte w stronę słuchacza i nieco oderwane od całej reszty. Przy wyższych poziomach głośności słuchanie CD6007 staje się męczące. Według nas przydałoby się momentami nieco ocieplenia, by utemperować nieco krzykliwość odtwarzacza. Wyższa średnica płynnie łączy się z górą, którą cechują podobne atrybuty. Początkowo zbyt krzykliwa, z czasem nieco złagodniała, ale nadal była bardzo wyrazista i rozdzielcza.
Było wiele płyt, których przesłuchaliśmy zaskoczeni nowym odbiorem ich brzmienia. Znana nam bardzo dobrze płyta artystki z Wysp Owczych, Eivor zabrzmiała odkrywczo i po wielu latach poznaliśmy ją na nowo. Utwór „Tokuni” zrobił na nas bardzo duże wrażenie. Zabrzmiał przestrzennie, dynamicznie i intrygująco. Intrygująco nie poprzez emocje wydobyte z nagrania, ale dzięki ilości detali brzmieniowych jakie zaprezentował nam japoński odtwarzacz. Trzeba to oddać Marantzowi CD6007, że taka prezentacja albumu skandynawskiej wokalistki była bardzo atrakcyjna.
Zmieniając nieco repertuar, ale pozostając dalej w brzmieniowo bardzo dobrych realizacjach, odsłuchaliśmy niedawno wydany album „Tribute to Leonard Cohen”. Tu Marantz wypadł nieco gorzej. Oczywiście pod względem stereofonii, detali oraz oddania jakości nagrania nic zarzucić nie możemy. Tu jednak przyjemność z odsłuchu gdzieś się ulotniła. Problem CD6007 polegał na zbytnim skupieniu się na szczegółach, zapominając przy tym o płynności i muzykalności całego przekazu. Czasami mieliśmy wrażenie jakby pojedynczo dobrze brzmiące dźwięki były „oderwane” od siebie i razem nie stanowiły zgranej całości.
Niskie tony się bronią. Mimo, że są nieco odchudzone, to cechuje je bardzo dobra precyzja i kontrola. Ich dynamice również nie można nic zarzucić. W dołach Marantz brzmi szybko i punktowo. Natomiast brakuje im wypełnienia i masy. Co prawda usłyszymy każde pociągnięcie struny kontrabasu, czy gitary basowej, lecz sama barwa brzmienia instrumentów nas już nie urzeka.
Podkreśleniem mocnych stron tego odtwarzacza jest odsłuch debiutanckiej płyty zespołu London Grammar. Przestrzenność brzmienia i dynamika rozchodzenia się poszczególnych dźwięków były na bardzo wysokim poziomie. Nie da się ukryć, iż japoński odtwarzacz czuje się jak ryba w wodzie w takim repertuarze.
Posłowie
Jak się okazało, znalezienie odtwarzacza CD, który spełni nasze obecne wymagania i przebije w brzmieniu staruszka Cyrusa, to niełatwe wyzwanie. Oczywiście świadczy to dobrze o jakości brytyjskiego urządzenia, które mimo swoich lat, nadal świetnie się spisuje.
Marantz CD6007 oferuje brzmienie ekspansywne i detaliczne. Przy dłuższych odsłuchach stawał się męczący i drażniący. Jednak jako urządzenie do eksploracji płytoteki oraz rozkładania utworów na czynniki pierwsze może sprawdzić się wyśmienicie. Jeśli ktoś potrzebuje urządzenia do wysłuchania jak największej ilości szczegółów zawartych na płycie, ten konkretny odtwarzacz Marantza może okazać się trafionym wyborem.
Nie możemy jednak zapominać, że wszystkie testy i recenzje w prasie audio bazowały na odtwarzaczu z przetwornikiem cyfrowo-analogowym AK4490. Dlatego też, obecnie przed kupnem nowego odtwarzacza ze sklepu nie należy brać tych opinii pod uwagę. Jak zawsze polecamy odsłuch urządzenia we własnym systemie, może u Was sprawdzi się lepiej. My szukamy dalej.
System odsłuchowy
Wzmacniacz: Ayon Scorpio XS (test)
Źródła: Cyrus dAD7, Marantz CD6007,
Zestawy głośnikowe: Wharfedale Linton Heritage (test), Elac Debut F6.2 (test)
Kable głośnikowe: Canare 4S11, Tellurium Q Blue II,
Kable sygnałowe: Tara Labs Apollo Extreme, Oyaide PA-2075 RR V2,
Zasilanie: DH Labs Encore 2m, SUPRA LoRad Silver 2m, YARBO SP-8000PW, listwa zasilająca: Tomanek TAP8+ z DC Blockerami.